Zmagasz się samotnie z budowaniem biznesu?
Zadania, piętrzące się przed Tobą przerastają Cię?
Motywacja spada?
Ostatnio, przeglądając forum dla osób, które zaczynają tworzyć swój pierwszy kurs online, zauważyłam kilka wpisów na temat tego, jak ciężko jest na samym początku, jak wiele chaosu trzeba ogarnąć i o tym, że czasami po prostu utkwi się w martwym punkcie i nie wie, jak dalej ruszyć. Nie mogłam się powstrzymać, aby dorzucić swoje trzy grosze do dyskusji. Na podstawie tamtej wypowiedzi powstał ten krótki artykuł.
Jak znaleźć swoją ścieżkę w biznesie, kiedy głowa pełna zamieszania? Jak znaleźć motywację do pokonania zadań, których na początku wydaje się cała masa? No i za co się zabrać, gdy nie tylko nie wiemy, od czego zacząć, ale i w jaki sposób najlepiej budować swoją firmę?
Też zaczynałyśmy kiedyś od zera w biznesie online, ale w zaledwie kilkanaście miesięcy zbudowałyśmy największą społeczność polskich inwestorek, Kobiecą Stronę Inwestowania, przeszkoliłyśmy online tysiące osób z inwestowania w nieruchomości i jesteśmy zapraszane jako eksperci do mainstreamowych mediów. Jak to się stało?
Najprostsza odpowiedź brzmi: krok po kroku. Łatwo powiedzieć, ale przecież jeśli jesteś na początku swojej drogi, nie masz jeszcze zbudowanej społeczności odbiorców, ani bazy mailowej, ani wymyślonej zawartości, i może nawet nie masz jeszcze produktu, to może Ci się wydawać, że lista zadań przed Tobą nigdy się nie skończy.
Jest w tym coś z prawdy. Szczególnie jeśli nie masz ogromnego budżetu na początek i oprócz roli eksperta w swojej dziedzinie stajesz się prezenterem, marketerem, grafikiem komputerowym, web designerem, przedstawicielem handlowym specem od reklam, księgowym i Bóg jeden wie kim jeszcze.
Weź głęboki oddech i wyluzuj — nie od razu Kraków zbudowano!
Zrobione jest lepsze od idealnego.
Nie musisz na początku mieć wszystkiego perfekcyjnie opanowanego. Najpierw zrób — potem dopieszczaj, a może nawet najpierw sprzedaj — potem zrób i dopieszczaj. My właśnie tak zrobiłyśmy — słuchając potrzeb klienta, rzuciłyśmy się na głęboką wodę i sprzedałyśmy nasz pierwszy kurs, „Pani na włościach”, zanim był jeszcze gotowy. A potem prowadziłyśmy go na żywo!
Naprawdę nie ma lepszego motywacyjnego kopa niż setki ludzi, które Ci zaufały, a których nie możesz po prostu zawieść! Więc choćby się paliło i waliło — kurs musisz „dostarczyć” i to w świetnej jakości. Wiem, że pomimo technicznych braków nam się to udało — bo historie naszych absolwentów pokazują, że uczymy skutecznie.
Teamwork makes the dream work — czyli do pracy w podgrupach przystąp.
Jedną z najważniejszych rzeczy, które możesz sobie uświadomić to, że nie musisz wszystkiego robić samemu. Nawiąż współpracę z innymi, którzy nadają na tych samych falach i mają kompetencje, których Tobie brakuje. W pojedynkę naprawdę łatwo stracić impet, chęci i złamać się w obliczu przeszkody. Dla nas kluczem do sukcesu była praca zespołowa.
Podzieliłyśmy się zadaniami, obie skoncentrowałyśmy się na naszych silnych stronach. W dodatku jak tylko sprzedałyśmy pierwszą edycję pierwszego kursu — to zdecydowałyśmy się zaprosić do współpracy jeszcze jednego członka zespołu — osobę, która ogarnia nam wszystkie sprawy techniczne, buduje lejki, obrabia grafiki i robi wszystko, abyśmy mogły skupić się na tym, co nam wychodzi najlepiej: tworzeniu kursów i zawartości.
Nie musisz mieć od razu wszystkiego: społeczności, kursu, dopieszczonych lejków, idealnej strony www, logo. Nasz pierwszy kurs sprzedał się w 120 egzemplarzach w mniej niż tydzień bez tego wszystkiego. Społeczność miała zaledwie 400 osób (dziś ponad 10 tysięcy). Nie miałyśmy logo — zostało stworzone dopiero po kilku miesiącach.
Na stronę czekałyśmy ponad rok. Lejki sprzedażowe i reklamy dopieszczamy do tej pory. A biznes nadal się kręci, kursy nadal się sprzedają, a co najważniejsze, przynosi nam to niesamowitą frajdę. Nasza historia pokazuje, że wcale nie musisz mieć ogromnej bazy klientów, aby sprzedać — o ile tylko odpowiesz na potrzeby tych klientów.
Biznes online to praca
Może zabrzmi to mało popularnie i wbrew temu, co widzisz w relacjach na mediach społecznościowych: budowanie biznesu online to nie siedzenie z laptopem przy basenie i popijanie drinka z palemką. Budowanie biznesu online to praca jak każda inna. Wymaga koncentracji i czasu. Niektórym się wydaje, że to się samo robi: nic bardziej mylnego! Samo się nie robi. To trzeba zrobić.
Rozbujanie wszystkiego do poziomu, gdzie mamy z tego regularne dochody zajęło nam dobry rok, ale już dużo wcześniej pracowałyśmy na to, by mieć społeczność, do której możemy się zwrócić. Marta Smith prowadziła bardzo regularnie swój fan page, a Marta Baczewska Golik nagrywała podcast „Ruszamy Nieruchomości” dwa lata przed tym, zanim się spotkałyśmy.
Inwestowałyśmy swój czas i pieniądze w te czynności, mimo iż nie wiedziałyśmy, czy kiedykolwiek nam się to zwróci. Kiedy się poznałyśmy — notabene przy nagrywaniu podcastu (możesz odsłuchać ten odcinek tutaj), obie byłyśmy gotowe na to uderzenie. Nasz pierwszy webinar wypchany po brzegi był efektem tego, co wcześniej mozolnie i pozornie bez celu budowałyśmy. Wiemy, że dziś każdy chce mieć efekty od razu. Prawda jest taka, że to tak nie działa.
Jednak jak zapytasz nas, czy warto było to, powiemy krótko: to jest najlepszy biznes, jaki w życiu robiłyśmy — a mamy doświadczenie w wielu offlinowych biznesach (m.in. w gastronomii, budowlance, biznesie hotelowym i pośrednictwie w obrocie nieruchomościami). Biznes online jest prosty, bezkosztowy, łatwo skalowalny, a co najważniejsze — dający ogrom satysfakcji. Budujcie swoje społeczności, produkty, bazy mailowe powoli, krok po kroku — choćby po godzinach. Naprawdę warto, nawet jeśli rezultaty nie będą natychmiastowe.
Notka o autorkach